Forum www.trow.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Miejsca   ~   Spinner's End
Lily Potter
PostWysłany: Nie 19:04, 20 Lip 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


W słabo oświetlonej kuchni starego domku, z kubkiem kawy w ręku siedziała młoda, rudowłosa kobieta. Lily Potter zostawiwszy rodzinę w Dolinie Godryka, sama przyjechała do swojego rodzinnego domu. Potrzebowała chwili wytchnienia, zawsze tu przyjeżdżała, gdy czuła się zmęczona i wyczerpana, gdy potrzebowała ciszy i spokoju. Ojciec już od kilku lat nie żył, tymczasem w jednym z pokoi na górze spokojnie spała jej matka.
Obok na stole leżało wieczorne wydanie Proroka. Już dawno przejżane i przeczytane. Lily westchnęła cicho i rozejrzała się po pomieszczeniu. Tu spędziła cześć swojego życia, jako mała dziewczynka biegała po okolicy, skakała po drzewach, kryła się w krzakach i zawsze było jej pełno w tym domu. Chowała pod starymi, obluzowanymi deskami w podłodze rzeczy, drobiazgi, które były dla niej ważne. I dopiero po latach przypominała sobie o nich lub po prostu znajdowała przez przypadek i oglądała z sentymentem. Nic więc dziwnego, że przyjeżdżała właśnie tu, w poszukiwaniu spokoju. Zazwyczaj, gdy między nią, a Jamesem wybuchały sprzeczki lub kłótnie, przyjeżdżała właśnie tu, a on zawsze wiedział gdzie mam jej szukać.
Tak wiele wspaniałych chwil spędziła w tym domu. I było jej tu dobrze... Choć zawsze tęskniła za Doliną Godryka i za rodziną, którą tam zostawiała, dlatego jej odwiedziny u matki nigdy nie były zbyt długie.
Za oknem hulał wiatr, padał dzeszcz i co jakiś czas błyskawice rozdzierały niebo. Kochała taką pogodę, dlatego po jakimś czasie, gdy wiatr wciąż rozbijał się o okna próbując wdrzeć się do środka, oczy zamknęły się jej i usnęła z twarzą przyklejoną do blatu stołu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Pon 20:16, 21 Lip 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


Zmaterializował się wewnątrz domu. Nieliczne zabezpieczenia kryjące dom ominął bez większych problemów. Najmocniej było czuć zaklęcie z salonu, które sam kiedyś uwolnił rozbijając fiolkę z jakimś cudem swojej matki. Stał nadal w przedsionku i nawet udało mu się jeszcze wyczuć jego własną krew, która przy ostatnij wizycie zbroczyła podłogę.
"Pilnuj"
Lutero został przy drzwiach jak mu kazał. Sam bezgłośnie przesuwał się przez dom. W salonie nie zastał nikogo co go raczej nie zdziwiło. Zerknął nawet do starego numeru Proroka, ale nie zauważył w nim nic ciekawego. Sprawdził również sypialnie gościnną na parterze, ale i ona była pusta. Wrócił z powrotem do przedsionka. SPojrzał uważnie w ciemność ziejącą ze schodów na piętro i zastnawiał się czy może tam kogoś zastać... Kogoś nieprzychylnego. Kiedy jednak zadecydował, że nie znowu skorzystał ze lśnienia znikając wraz z falującą materią i pojawił się w kuchni tuż za plecami Lily. Delikatnie, z przyjacielską czułością położył dłoń na jej ramieniu i potrząsnął lekko kobietą.
- Lily...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Śro 12:54, 23 Lip 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


Cały czas był czujny i kiedy kobieta unosiła powoli głowę wybudzając się ze snu badał spojrzeniem wnętrze, a kiedy jego wzrok padł na nagłówek artykułu w Proroku niejakiego Edwina Desarian, uciekł dłonią z ramienia kobiety i schwycił w dłoń gazetę. Materia zafalowała, a on znikł dokładnie w momencie kiedy Lily odwracała głowę by sprawdzić kto ją obudził.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Viktor Krum dnia Śro 20:49, 23 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily Potter
PostWysłany: Czw 16:04, 24 Lip 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


Poczuła czyjaś rękę na swoim ramieniu. Ta ręka i cicho wypowiedziane jej imię jakby wyrwało ją ze snu. Wolno przetarła oczy. Poczuła, że ktoś za nią stoi. Była jednak zbyt śpiąca, żeby rozpoznać po głosie osobę, która zakłóciła jej sen. Odwróciła głowe, jednak nic nie spostrzegła. Była jednak pewna, że ktoś tu był... Może nadal gdzieś jest... Rozejżała się po pomieszczeniu i natychmiast zarejestrowała bark gazety, która - była tego pewna - godzinę temu leżała na blacie kuchennego stołu. Powoli i starając się robić jak najmniej hałasu skierowała się w stronę przedpokoju. W pierwszym momencie nie zauważyła nic szczególnego. Dopiero po chwili jej uwagę zwrócił osobliwy błysk przy drzwiach wejściowych. Uniosła różdżkę, a z jej końca wystrzelił wąski strumień światła.
- Lutero!
Była bardzo zdziwiona obecnością wilka. Ale... W takim razie musi tu być także...
- Viktor? - szepnęła i skierowała różdżkę w drugą stronę korytarza. Tam go jednak nie było. Pomyślała, że być może czeka na nią w jej pokoju. Cicho i ostrożnie stąpając po drewnianych stopniach weszła na górę i skierowała się w strone swojego pokoju. Otworzyła drzwi i nie opuszczając różdżki weszła do środka.
Nie. Myliła się, tu go nie było. "Może jest w kuchni i go nie zauważyłam?" Ponownie zeszła na dół. "W kuchni zapalona była w końcu tylko jedna, słaba lampka. Mogłam go nie zauważyć." Jednak i tym razem nie miała racji. Zawróciła w kierunku przedpokoju i usiadła na najnizszym stopniu schodów. Nie było go w domu. Nie w tej chwili. Ale teraz była pewna, że to jego głos wyrwał ją ze snu. Dlaczego więc zniknął tak nagle?
Gazeta! "No tak! Ten artykuł! Musiał przeczytać nagłówek!"
Popatrzyła na białego wilka. Zostwił Lutero. A więc jeszcze tu wróci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lily Potter dnia Czw 16:07, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Czw 17:28, 24 Lip 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


Materia zafalowała i po chwili w przedpokoju prócz wilka stanął on. Prawie się przewrócił, ale szczęściem wpadł na ścianę, która utrzymała jego ciężar. Razem z nim pojawił się również nieprzyjemny zapach spalonego ciała. Był porządnie otumaniony przez ból z wewnątrz ciała i ranę, po kuli ognia, na torsie. Czuł Lutera w pobliżu, więc tylko przesłał mu myśl. To znaczy myślał, że przesłał, bo powiedział to na głos.
- Do salonu. - wyszeptał łamiącym się z cierpienia głosem.
Mężczyzna zniknął i przeniósł się do owego pomieszczenia upadając tam na ziemię. Zupełnie nie zadawał sobie sprawy z obecności Lily w przedpokoju. Wilk szybko zerwał się z miejsce i pociągnął kobietę do salonu, delikatnie zaciskając zeby na jej ręce.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Viktor Krum dnia Czw 17:28, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily Potter
PostWysłany: Czw 21:14, 24 Lip 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


Siedziała w tych ciemnościach jakiś czas - pół godziny, może mniej - za towarzysza mając jedynie wilka. Nie była jednak zaskoczona nagłym pojawieniem się Viktora, tylko faktem, w jaki sposób się pojawił i w jakim był stanie. Właściwie to nie był szok. To było przerazenie i poczuła jak pod wpływem pierwszego impulsu, cała drętwieje. Choć nie powinno tak być, była uzdrowicielką, powinna być przygotowana na takie sytuacje i zazwyczaj tak było. Ale wiedziała, że zawsze reaguje inaczej, gdy ranni są jej bliscy, a gdy ma doczynienia z osobami zupełnie jej obcymi. Z tego osłupienia wyrwał ją jedynie delikatny ucisk zębów wilka, który ciagnął ją w kierunku końca korytarza, gdzie znajdował się salon. Kiedy wpadli oboje do pomieszczenia, na środku leżał półprzytomny mężczyzna. Lutero podpiegł do niego. To samo zrobiła Lily klękając przy nim.
- Viktor?! Słyszyś mnie?
Ujęła dłońmi jego głowę. Było mu ciężko oddychać, a po oczach poznała, że za chwilę może stracić przytomność. Machnęła różdżką i po chwili w salonie pojawił się lewitujący dzbanek z wodą i szklanka. Napełniła ją wodą i przycisnęła do ust przyjaciela.
- Co ci jest? Co się stało?!
Koszulka była nadpalona i ziała w niej dziura od okolic pasa do piersi. Skóra na ciele w tym obrębie była czarna, jakby poddana działaniu silnego płomienia. Oprócz tego na ciele zaczęły pojawiać się wewnętrzne wylewy od pekających naczyń krwionośnych.
- Cholera! Tylko nie trać przytomności! Muszę wiedzieć co się stało!
Wiedziała, że nie może zabrać go do szpitala - to było zbyt publiczne miejsce. Zajmie się nim tutaj, w domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lily Potter dnia Czw 21:36, 24 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Czw 21:55, 24 Lip 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


Chłodna woda, która spłynęła przez jego gardło nieco go orzeźwiła i zwróciła mu skrawek świadomości, ale i tak oddech przychodził mu z trudem, wewnętrzne ukłucia były nie dowytrzymania, a spalone ciało nadzwyczajnie go piekło... zranił się włanym ogniem i zastanawiał się jak to możliwe, że coś takiego mogło się w ogóle stać. Odszukał jakoś dłoń Lily, bo na oczy nic nie widział. Nadal był oślepiony.
- Oo... ogień... - wydusił z trudem, zaciskając mocno dłoń na jej nadgarstku. Walczył z bólem, ale wyraźnie przegrywał. - Iig... łyy... wew.. wną... trz... - otwierał jeszcze usta żeby powiedzieć coś więcej, ale już żaden dźwięk nie chciał wyjść z jego ust.
Lutero wiercił się niespokojnie. Lizał mężczyznę po dłoni, w końcu popatrzył na Lily i podszedł delikatnie ją szturchając po czym znowu wrócił do ręki. Wyglądało na to, że żądał żeby udzieliła pomocy jego bratu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily Potter
PostWysłany: Pią 16:50, 25 Lip 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


Wypuściła powietrze z ust. Wiedziała, że musi się pospieszyc, bo rany i obrażenia były ciężkie. Rozważała przez chwilę możliwość teleportowania się z nim do swojego pokoju, ale przy jego stanie mogło to być zbyt ryzykowne.
Pomagając sobie magią przeniosła go ostrożnie na kanapę. Wciąż do niego mówiła - zawsze tak robiła, gdy wiedziała, że jej pacjenci żyją. Właściwie to nie wiedziała, czy robi to po to, aby dodać im otuchy, czy aby pomóc sobie. W każdym razie Viktor żył - nie wyobrażała sobie innej możliwości - i wiedziała, że ją słyszy, być może coraz gorzej, być moze za chwilę zupełnie straci przytomność. Jednak mówienie do niego, uznała za część swoich obowiązków.
Używając zwykłych, domowych nożyczek rozcięła koszulkę. Stało się jednak to, czego się obawiała. Kawałek materiału przywarł do skóry i usunięcie go magią nie było zbyt dobrym pomysłem. Nie był to duży skrawek, ale oderwanie go mogło pogorszyć stan Viktora. Lily wiedziała jednak, że nie ma wyjścia. Tym różniła się od innych, znanych jej uzdrowicieli - łączyła magię z mugolskimi sposobami. Być może to wpłynęło na to, że była tak perfekcyjna w swoim fachu, że była jedną z najlepszych. Używając zwykłych kuchennych szczypczyków - tylko to miała pod ręką, bo skąd mogła wiedzieć, że przyjedzie tu, aby wypocząć, a będzie musiała ratować życie przyjaciela - chwyciła delikatnie skrawek materiału i wstrzymała się przez chwilę.
- Dobra, Viktor, dasz radę! Oboje sobie poradzimy - nie drżał jej głos, starał się powiedzieć to najbradziej dziarsko jak potrafiła.
Jednym sprawnym ruchem oderwała materiał od jego skóry. Syknął z bólu - tylko tyle był zdolny zrobić.
Lily przemyła ranę letnią wodą, jednak nie założyła jeszcze opatrunku. "Najpierw muszę zająć się tymi cholernymi igłami!" Doskonale wiedziała gdzie się znajdują. Zdradzały je czerwone 'kwitnące' plamy na skórze przyjaciela, poza tym ciało w tych miejscach było twrade i nabrzmiałe. Tkwiły jednak zbyt głęboko, żeby próbować zwyczajnie je wyjąć. Do tego potrzebny był eliksir, który rozpuścił by je od środka. Nie miała go przy sobie. Z pewnością był w Dolnie Godryka. Przez sekundę zastanawiała się co ma zrobić, ale sprawa była oczywista - bez tego eliksiru nie była w stanie mu pomóc. Nie miała innego wyjścia.
- Lutero, pilnuj go! Będę za minutę!
Mówiąc to deportowała się ze Spinner's End. Sekundę później stała w korytarzu swojego domu. Wszyscy spali. Nie zastanawiając się ani chwili pobiegła w kierunku drzwi, znajdujących się za schodami. Było tam małe pomieszczenie, w którym stały cztery nieduże regały. Jedna z półek zastawiona była eliksirami. Szybko odnalazła buteleczkę, w której mieszały się ze sobą sok z pijawek, sproszkowany kieł węża, korzenie stokrotek i jeszcze kilka innych składników. Deportowała się bezpośrednio z zaplecza.
- Jestem już!
Postawila butelkę na stoliku obok, i przyłożyła rękę do twarzy przyjaciela. Miał gorączkę. Zmoczyła czystą szmatkę w misce z zimną wodą i przyłożyła ją do jego czoła. Lily wiedziała, że do rozpuszczenia igieł wystarczy tylko kilka kropel eliksiru zmieszanych z wodą. Przygotowała więc mieszaninę i delikatnie uniosła głowę Viktora przystawiajac szklankę do jego ust. Wiedziała, że za parę chwil igły tkwiące wewnątrz jego ciała znikną bezpowrotnie, pozostawiając czewone jak wiśnie ślady na skórze. Poza tym wewnętrzne nerwy zostały uszkodzone, ale z tym poradzi sobie w mgnieniu oka. Podobnie jak ze złamanymi żebrami. To był jej najmniejszy problem.
Teraz trzeba się zająć najpoważniejszą raną.
W tej chwili była jednak zbyt świeża, żeby użyć magicznych maści. Zrobiła więc okład, mocząc jałową gazę w ciepłej wodzie i przyłożyła ją delikatnie do rany. Teraz wystarczy obandażować tors Viktora. Maści bedzie mogła użyć dopiero za parę godzin.
Na twarzy mężczyzny perliły się krople potu. Lily wytarła je i przyłożyła świeżą szmatkę do jego czoła. Wiedziała, że człowiek, którego trawi gorączka jest ciągle spragniony, dlatego musiała co chwilę przystawiać do ust przyjaciela szklankę z wodą. Nie mogła pozwolić by się odwodnił.
- Jak na razie wszystko jest pod kontrolą - powiedziała do przyjaciela. - Teraz odpoczywaj.
Nie musiała powtarzać tego kilka razy. Viktor jakby właśnie na to czekał, zamknął oczy i zasnął ze zmęczenia i z bólu. Wcześniej bardzo pomogło jej to, że był przytomny. Inaczej nie poszło by jej tak sprawnie.
Ponownie wytarła jego twarz i usiadła na podłodze opierajac się o kanapę. Obok niej siedział Lutero. Uśmiechnęła się słabo i odetchnęła z ulgą.
- Najgorsze już za nami - powiedziała zwracając się do wilka - ale czeka nas jeszcze długa noc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Sob 14:12, 26 Lip 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


Wybudził się tuż przed świtem. Poruszył nie pewnie dłonią. Próbował się odezwać, ale z zasuszonych ust nie wiele chciało się wydostać ponad zwykły pomruk. Czuł, że ma gorączkę co wydało mu się raczej dziwne w jego... stanie. "Czyli muszę mieć conajmniej koło czterdziestu czterech stopni" ta myśl wytworzyła się w jego otumanionym umyśle z wielkim trudem.
"Bracie!"
Pełna wilczej ulgi myśl rozeszła się echem po jego umyśle napawajac go lekką otuchą.
"Lutero..."
"Walka?"
"Pułapka..."
Mentalna rozmowa z wilkiem była równie trudna jak mówienie na głos.
"Lisica?"
"Jest."
"Wody przyjacielu..."
Usłyszał jakieś poruszenie. To wilk wstał w końcu z ziemi i podreptał do Lily. Szturchnął ją w ramię i zarzucił pyskiem pokazując najpierw na wodę, a następnie na leżącego mężczyznę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily Potter
PostWysłany: Sob 21:30, 26 Lip 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


Miała zamknięte oczy. Jej umysł odpoczywał - była pogrążona w półśnie. Nie pozwoliła sobie jednak na to, aby zupełnie odpłynąć w krainę snów. Jej świadomość zachowywała czujność. Co jakiś czas wybudzała się, żeby nawilżyć szmatkę, którą przykłada do czoła Viktora. Temperatura nie spadła mu nawet o stopień. To nie wróżyło nic dobrego.
Czerwone ślady, które były oznaką popękanych, drobnych nerwów, robiły się sinofioletowe.
Piętnascie minut po ostanim zwilżeniu gazy Lily poczuła jak coś deliaktnie szturcha ją w ramię. Natychmiast otworzyła oczy. "Lutero" . Od razu zrozumiała prośbę wilka.
Wstała i podeszła do stoliczka, na którym stał dzbanek z zimną wodą i szklanka.
Viktor miał przymknięte powieki i oddychał słabo. Wiedziała jednak, że jest przytomny. Uniosła jego głowe, by mógł spokojnie wypić wodę. Zaraz potem wytarła kilka kropel potu z jego twarzy.
Delikatnie usiadła na skraju kanapy i popatrzyła z troską na przyjaciela. Był bardzo poważnie ranny, ale leczyła już gorsze przypadki. I to dodawało jej otuchy. "Wyciągnę cię z tego".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lily Potter dnia Sob 21:32, 26 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Nie 21:30, 17 Sie 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


Myślami błądził po przeróżnych płaszczyznach świadomości. Nie potrafił sprecyzować kiedy przeestał odczuwać ból. Kiedy przestał czuć cokolwiek, oprócz chłodu na czole. Płomienie, które mieszały się teraz z jego krwią niepwenie wypełniały jego wnętrze jaklby miały go zamiar opuścić. Nie potrafiły się nadal rozgrzać powstrzymywane mocą pieczęci, na które wpadł. Poruszył ustami żeby zawołać Lily, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Przesłał chaotyczną prośbę do Lutera, który natychmiast zbliżył się do kobiey i delikatnie ujął w zęby jej smukłą dłoń. Wilk podprowadził ją do mężczyzny i sprawił, że jej palce dotknęły jego skóry. Z trudem w myślach wypowiedział krótko formułę zaklęcia. Lily poczuła delikatne szarpnięcie i przez chwilę ogarnęła ją wszechobecna ciemność. Następną rzecz jaką udało jej się zobaczyć był zdrowy Viktor beznajmniejszego śladu na ciele. Chociaż właśnie tu gdzie okalała się cała prawda jego oczy były całkowicie czarne. Nie miał spojówek, tęczówek... ale nadal był tym samym Viktorem. Stali w okrągły bardzo przestrzennym pomieszczeniu, którego centrum zajmowała wystawna fontanna, w której teraz jednak zamist wody przelewały się płomienie. Z sufitu zwieszał się wystawny srebrny żyrandol. Ściany przyozdabiały freski, malowidła i magiczne symbole usiane wzdłuż i wszerz. Podłogę wyścielał miękki czerwony dywan.
- Witaj w moim umyśle... - powiedział spokojnie i niepwenie rozłożył ramiona chcąc objąć Lily, ale stał w miejscu widząc jej... zaskoczenie? Nie wiedział co to było.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily Potter
PostWysłany: Pią 0:44, 22 Sie 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


"To pomieszczenie..."
Lily niezbyt dobrze wiedziała jak się tam znalazła. I gdzie właściwie była?
Odpowiedź pojawiła się chwilę później. Kobieta popatrzyła w stonę, z której dotarły do niej słowa.
- Vik... tor? - szepneła.
Przez chwilę nie była pewna czy ma doczynienia ze swoim przyjacielem. To nie były jego oczy...Nie były takie, jakie znała.
Jednak coś w jego głosie, w postawie i zachowaniu kazało myśleć jej, że wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęła się do niego niepewnie i rozejrzała po pomieszczeniu.
Było bardzo bogate i takie... Nie wiedziała jak to ująć? Arystokratyczne? Wyszukane? Jej uwagę przyciągnęła fontanna z tańczącymi płomeniami, zamiast wody.
Rudowłosa spojrzała na przyjaciela.
- Jakto w twoim umyśle? Jak to w ogóle jest możliwe? To znaczy, wiem, że odczytywanie myśli innych jest możliwe za sprawą legilimencji... Ale to... To wydaje mi się na całkiem innym poziome.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lily Potter dnia Pią 0:46, 22 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Pią 8:34, 22 Sie 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


- Legilimencja prawdę mówiąc jest... prostą sztuczką. "To" jest szkoła zarezerwowana dla pupilków Karkarova. Jesteśmy prawie na planie Astralnym... sam do końca nie potrafię tej sprawy dobrze wyjaśnić. - bezradnie rozłożył ramiona. - Mój umysł był od początku zajęć z Igorem kształtowany na podobieństwo pałacu, tudzież bardziej pasującą nazwą jest świątynia w kontekście azylu. Nie wielu znam takich, którzy potrafiliby tu wtargnąć ot tak właśnie w tym momencie... ale rzeczy się zmieniają - powiedział wzdychając słabo. - Gdybyśmy mieli czas mógłbym Ci pokazać całe moje życie z każdym szczegółem, bo każda komnata tego kompleksu jest jakąś chwilą mego życia... - potoczył dłonią dookoła sali. - To jest centrum. Tu osoby wystarczająco zdolne są w stanie dojżeć czym i kim tak naprawdę jestem. Na tamtej ścianie - wskazał puste miejsce naprzeciwko fontanny - był kiedyś Mroczny Znak. Teraz... - zawachał się posyłając niepewne spojrzenie kobiecie. - ta fontanna odzwierciedla mnie. Kiedyś była tu woda, a teraz jest płomień, gdyż... on wypełnia moje żyły. Ni uda Ci się całkowicie zbić mi gorączki, bo teraz moją normalną temperaturą ciała jest 39 stopni. - uśmiechnął się do niej lekko. - I dziękuję, że się mną zajełaś. Nie jestem już Śmierciożercą... - pokazał oba przedramiona. - Chociaż może teraz jestem... gorszy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily Potter
PostWysłany: Pią 21:23, 22 Sie 2008 
Członek Zakonu Feniksa

Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Anglia
Płeć: Kobieta


Legilimencja jest prosta, Lily o tym wiedziała. A przynajmniej była prosta, gdy nauczyć się jej chciał zdolny czarodziej bądź czarownica. Natomiast... ten 'plan Astralny'... Rudowłosa nie wiedziała zbytnio co ma o tym mysleć.
Ciekawiło ją to, czy... przerażało?
Może jedno i drugie?
Myślała o ludziach, którzy potrafią się wedrzeć do środka takiego planu, bez zaproszenia.
Popatrzyła jeszcze raz na fontannę wypełnioną 'strumieniami' płomieni.
- Wiedziałam, że masz nienaturalnie wysoką temperaturę. Ale nie mogłam dojść do tego, dlaczego tak jest...
Sluchała tego co mówił, jednocześnie lustrowała rozszerzonymi ze zdziwienia oczyma okrągłe pomieszczenie. Gdy wypowiedział ostanie zdania spojrzała na niego bystro.
- Nie dziękuj mi - powiedziała silnym i opanowanym głosem. - Dzisiejszej nocy miałam do spełnienia dwa zadania: ocalić ludzkie życie, jako uzdrowicielka, i ocalić życie przyjaciela, jako zwykły człowiek. Zobaczymy czy mi się udało... I nie! Nie jesteś gorszy od Śmierciożerców! - dodała jeszcze mocniejszym głosem. - Gorszymi śmieciami od nich, są tylko sukinsyni, którzy zdradzają swoich bliskich i przyjaciół! Ty nie zaliczasz się ani do jednych, ani do drugich - spojrzała na niego łagodnie. - Ty jesteś dobrym człowiekiem.
Uśmiechnęła się.
- A więc? Dlaczego mnie tu ściągnąłeś? - zapytała po chwili.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viktor Krum
PostWysłany: Pią 23:21, 22 Sie 2008 
Wyzwoleniec

Dołączył: 05 Kwi 2008
Posty: 1343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bułgaria
Płeć: Mężczyzna


- Dziękuje za te słowa, ale obawiam się, że zaraz je cofniesz, jednak... zajmijmy się ssprawą "po co?" - uśmiechnął się jak zawsze ciepło. - Musiałem z Tobą porozmawiać, a tam nie miałem takiej możliwości, bo jestem za słaby. Po pierwsze nie dziękuję, ale mam u Ciebie kolejny już długo. Po drugie chciałem Ci pokazać mojego napastnika czego tam nie mógłbym zrobić... - podszedł do brzegu fontanny i włożył dłoń w płomienie. Po chwili wyciągnął ją z małym starcem stojącym na jej wierzchu. Przybrał on szare barwy i wyglądał jak mały posążek. Długa broda, dziwny kij zakończony klejnotem i ostrzem włóczni, stalowe oczy, szara szata i subtelny cień wyglądający jak czarne skrzydła. Zamknął dłoń i starzec z płomienia rozprysł się na setki iskier. - Oto ktoś kogo nie znam, a kogo siła doprowadziła mnie do tego stanu. Pokazuje Ci go byś wiedziała. Kiedy tylko go spotkasz uciekaj, bo nie dasz mu rady. I bądź czujna. W Hogwarcie nie wiele uczono. Tak jak i w innych szkołach. Otwieraj drzwi tylko zaklęciami. Jeśli się nie otworzą, uciekaj. Pieczęcie, którymi on dysponuje mają potężną moc. A teraz ostatni powód Twojego pobytu tutaj... - widać było że jest zakłopotany i czuje się nie zręcznie. - Otóż nie jestem dobrym człowiekiem, tylko jak już pół człowiekiem, bo ja... jestem pół demonem. Zbty dużo do opowiadania, a zbyt mało mam czasu. Muszę jak najszybciej spotkać się z moim kochankiem Dołohovem, a jako człowiek jestem niezdolny do działania. W postaci demona mógłbym się tam dostać bez problemu. Te rany, które ja mam na swoim ciele, dla niego będą jak małe zadrapania. Dlatego ostrzegam Cię przed tym... nie wiem jak wyglądam jako demon... nie patrzyłem w lustro - zaśmiał się nerwowo. - ale to nadal będę ja i nie zrobię Ci krzywdy. Wiem, żę pojęcie tego nie będzie proste, ale... nie miałem innego wyjścia jak tylko zarzucić Cię falą wiadomości.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 2
Idź do strony 1, 2  Następny
Forum www.trow.fora.pl Strona Główna  ~  Miejsca

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach